Opowiadał nam tę historię niejaki Piotr O.
Otóż jeden z jego pracowników dorabiał do pensji pracą przy produkcji burgerów rybnych. Oddajmy mu głos:
Otóż jeden z jego pracowników dorabiał do pensji pracą przy produkcji burgerów rybnych. Oddajmy mu głos:
Handel wygląda mniej więcej tak: jedziemy nad morze i kupujemy od rybaków resztki pofiletowe. Czyli same płetwy, łby, kości i to, co najcenniejsze: resztki mięsa. Wieziemy do fabryczki i wrzucamy do kotła z wrzątkiem. Wygotowujemy, aż całe mięso oderwie się z kości i osiądzie na dnie. Wtedy je odcedzamy, podsuszamy, sypiemy glutaminian, dużo glutaminianu. Robimy w międzyczasie panierkę z suchej buły, dużo panierki. Na koniec łączymy jedno z drugim. Pakowanie i burgery gotowe!Lubicie burgery? Jeszcze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz