13 paź 2009

Kto idzie na mecz Polska-Słowacja?

Polscy piłkarze należą do najlepiej zarabiających sportowców polskich, nie licząc Małysza-lotnika, czy Kubicy zza kierownicy, choć trzeba przyznać, ci dwaj zarabiają raczej za granicą. Jednak piłkarski wskaźnik wyrażony w stosunku zarobków do osiąganych wyników jest niezwykle mizerny, można powiedzieć, że odwrotnie proporcjonalny do... normy. Nie tylko polskiej, ale i światowej.
Kogo winić za ten stan rzeczy? Odpowiedzi są trzy:
  • trenera Ben-Hakera, który zrobił skok na kasę PZPN-u, po czym wyskoczył do rodzimej Holandi opróżniwszy wcześniej swoje konto, pewnie w SKOK-u,
  • PZPN, który zrobił skok na polską piłkę,
  • piłkarzy, którzy nawet nie podskoczą, trenerowi, ani PZPN-owi, nie mówiąc o doskoczeniu do średniego poziomu europejskiego.
Pamiętnego 10.10.2009 prysła bańka o mundialu 2010, a piłkarze stracili niepowtarzalną okazję do sportowej rewolucji. Mogli zachować piłkarską twarz oddając mecz Czechom walkowerem (3:0), a tym samym wstrząsnąć zinstytucjonalizowanym PZPN-em tak, że cały piłkarski świat odczułby wtórne fale sejsmiczne. Nie zrobili tego, ale i tak stracili 3 bramki. Co prawda jednej sędzia nie uznał, co jednak nie osładza w niczym przegranej sportowej i taktycznej. Wstyd, panowie, uczcie się polityki od Tonalda Duska! Ten jest skuteczny, i to nie tylko w polityce. W jednym z ostatnich meczów partyjnych strzelił 5 bramek i tym samym umocnił swoją pozycję jako król strzelców ligi urzędasów.

Nasi zawodowi piłkarze chyba są lepszymi kibicami, niż piłkarzami. A kto płaci za te piłkarską żenuę? - Pan, pani, społeczeństwo. Czyli reklamobiorcy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz