3 kwi 2010

Kiedy nastąpi rozdział marketingu od Kościoła?

W marketingu nie ma przypadków. Duże firmy reklamowe, które obsługują rynek globalny, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że każdy szczegół może zadecydować o powodzeniu lub krachu kampanii promującej produkt. Niektóre firmy nie wahają się użyć bluźnierstwa, by wywołac szok społeczny i efekt powszechnego gadania o towarze Wtedy zysk zdecydowanie przewyższa stratę, czyli opłaca się. Tak było w przypadku słynnej okładki "Madonna  z Lourdes" (Machina). Nierzadko kampania prowokuje katolików, i to wcale nie do myślenia (obskurne reklamy firmy House o czystości przedmałżeńskiej). Jeszcze inne są tak prostackie w swojej wymowie, że budzą tylko odruch politowania (zakonnica i ksiądz w reklamie Benettona). Przykładów jest wiele.

W tych dniach, kiedy cały świat chrześcijański wspomina śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa,  firma Apple uruchamia sprzedaż nowej swojej zabawki o nazwie iPad. Od tygodni podgrzewana jest atmosfera wyczekiwania (coś jak post bez iPada, premiera krótko po Środzie Popielcowej). Portale (jak myapple.pl) zapraszają na relację na żywo (!!!) z otwarcia sprzedaży. Po co to komu? Półtoragodzinna relacja będzie jakby antymszą dla tych, którzy wierzą w znak nadgryzionego jabłka, czyli logo firmy Apple, które jest zarazem symbolem grzechu pierworodnego. Katolicy nawiedzają Grób Pański i adorują Najświętszy Sakrament, podczas gdy wyznawcy jabłka trwają w radosnym oczekiwaniu na pierwsze zdjęcia z... rozpakowania iPada. Grób Jezusa okazał się pusty, tak samo jak puste jest uwielbienie skierowane ku gadżetom Apple. 

Sprzęt to sprzęt. Sprzęt firmy Apple jest ponad światową średnią. Lecz oddawanie mu znaków czci to nie marketing, a zwyczajne bałwochwalstwo.



(zdjęcie iPada pochodzi ze strony apple.com i nosi podpis; iPad-hero. Komiczne....) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz