3 kwi 2010

Sporty zimowe

Już po zimie i po igrzyskach. Igrzyskach, które zaskakują swoimi udziwnieniami. Z kolejnymi odsłonami pojawiają się konkurencje coraz bardziej mniej sportowe i coraz bardziej techniczne. Nie dziwią nas już bobsleje i skoki narciarskie, ale.... curling? 

Jeśli porównać wysiłek, jaki muszą włożyć trenujący narciarstwo klasyczne na dystansie 10 kilometrów do wysiłku czterech gości, którzy biegną dziesięć kroków by wskoczyć do bobsleja, to pojawia się zaskoczenie. Ile ryzyka ponosi się przy skicrossie, a ile przy zjeździe alpejskim albo jeździe po muldach? Ile trzeba si napocić by wygrać na saneczkach, a  ile by zdobyć mistrzostwo w hokeju? 

Z pewnością, medal narciarza ma inny smak, niż medal... farciarza. Farciarza, bo ile przy skokach narciarskich zależy od pogody? Ile treningów i wyrzeczeń wymaga przygotowanie do biegu na 50 km, a ile wieczorków po pracy na zabawę w curling? Curling, najbardziej kuriozalną dyscyplinę olimpijską.

Szkoda, że nie są w jakiś sposób rozróżniane dyscypliny klasyczne ()biegi narciarskie, łyżwy) od pozostałych. Mogłyby istnieć dwa rodzaje medali: duże i małe. Dlaczego by nie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz