...czyli reanimacja Zbycha przybiera komiczne rozmiary. Polityk, który powinen być już spalony, rozczula się nad samym sobą metodą starą jak świat: "jestem tylko ofiarą". Cud, że nie targnął się na życie! Więcej w wywiadzie pod tytułem "Byłem krok od śmierci". Cóż Zbycho, żyjesz! Więcej, wróciłeś do koryta. Cieszymy sięi płaczemy z tobą. Ten niegodziwy świat, ci źli ludzie i przypadki... A afera? Nie było żadnej afery. Oto kluczowe słowa Zbycha:
Były prywatne rozmowy telefoniczne, ale nie zrobiłem niczego, co można by nazwać przekroczeniem wysokich standardów. Za moimi słowami nie poszły żadne czyny.
Wnioski: jakies standardy jednak przekroczyłeś. A za słowami nie poszły żadne czyny tylko z uwagi na przeciek.
Jakie standardy przekrocył Zbychu? Takie, że stał się hujeną cmyntarną, gotową poświęcić cześć własnej siostry, by na cmentarzu ratować własne tłuste, polityczne dupsko.
Przeciez komisja śledcza wszystk owyjaśniła, więc o co chodzi??!!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze aby nie zostać odsuniętym od koryta! Takich Zbychów w Polsce jest dużo więcej. Afera goni aferę.
OdpowiedzUsuń