Jak podaje "Rzeczpospolita", szef fabryki samochodów w Tychach, niejaki Zdziwsła Arlet, otrzymał od ministra Pawlaka tytuł "Znakomitego Przywódcy". :DDD chyba chodziło o Kim Ir Sena albo Kim Dzong Ila?
Za co? – Pytają pracownicy mówiąc, o wyśrubowanych normach skutkujących pogorszeniem jakości, za odsuwanie omdlałych od taśmy bez jej zatrzymywania, za zachęcanie do kapowania i groźby nie przedłużenia umowy?
Jak opowiadają, na inspekcje przyjeżdża z Japonii Yamachina, zwany Jasiem-Maszyną, by jeszcze bardziej wyśrubować normy, zwiększyć wydajność i zautomatyzować choćby i bicie serca robola. A pamiętajmy, że tyski zakład nalezy do najwydajniejszych na świecie. Włosi pracuje kilka razy wolniej. No ale Włochy to Europa, a Polska to – dzięki takim Jasiom Maszynom – wciąż Azja...
Ciekawe jest to, że robotnicy nagrywają na komórki płomienne przemówienia kierowników (zwane karaoke) i zachęty Repo, czyli ichniej "ubecji", do wystepowania ze związków zawodowych. Doszło do tego, że "ubecy" porozumiewają się kartkami w obawie przed nagraniem. Kiedy te "zachęty" zaczynają wiązać się z sugestią wyrzucenia z pracy, to niestety, przynoszą skutek.
Fiatownicy na menedżerskich stołkach wszystkiemu zaprzeczają. Wszystko jest w porządku! A ja się pytam:
GDZIE JEST, kuźwa, ELEKTRYK?!?!
Elektryk przejada Nobla :)
OdpowiedzUsuń