29 lip 2011

Znałem Amy!

Niejaki Kozyra, o którym mówi się, że jest zadufany w sobie, powiedział onetowi o Amy Winehouse:
Uczestniczyłem na przyjęciu wydanym z okazji wydania płyty przez jednego artystów. Była w totalnym amoku, kompletnie zalana. Nie wiem, czy z powodu alkoholu, czy z powodu narkotyków. To był przykry widok"
Taaaa, wszyscy byliśmy na tym przyjęciu ;-)

Potem wydaje powołuje się na "diagnozę medyczną" jednego ze znajomych, który był z AW na imprezie kilka dni przed śmiercią:
Niestety, trudny przypadek mózgu przeżartego przez heroinę i kokainę. Jest kompletnie bez kontaktu. Zresztą wcześniej miała stwierdzone skłonności maniakalno-depresyjne, ale odmawiała poddania się leczeniu. Tak jak miała w sobie geniusz śpiewania, tak miała też silny element autodestrukcji.
Cóż, mam wrażenie, że nie trzeba być Kozyrą by to wszystko wiedzieć... Takich ludzi, którzy lansują się nad czyimś grobem, nazywam hujenami cmyntarnymi.

1 komentarz:

  1. Nie ma na kim się wybić, to żeruje na tragicznej śmierci wielkiej artystki. Nasze polskie piosenkarki mogłyby Amy co najwyżej buty wiązać. Takie z nich "talenty". A Kozyra sam pokazał kim jest.

    OdpowiedzUsuń