27 cze 2011

Doktor G. - winny czy nie winny?

Gazieta Wybiórcza, która własnymi łamami broniła doktora G. przed zemstą Ziobry, moze czuć się upokorzona. Wygląda na to, ze dochtór rzeczywiście potrafił spaprać swoją robotę. To zdarza się wszystkim, prawda. Ale w od tego jest lekarz, by do błędu się przyznać i naprawić póki można.

Wiele wskazuje na to, ze Doktór G. spaprał robotę, domyślił się tego, ale zwlekał z operacją naprawczą. Tym samym popełnił zaniedbania z pełną premedytacją, czyli właściwie morderstwa lekarskiego w obronie swojego prestiżu w szpitalu. Bo chyba nie myslał, ze gazik, który zostawił na sercu pacjenta wyparuje dzięki cudownej mocy GW?

Żeby nie było, że wymyślam, podaję link i cytaty:

Nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta przez pozostawienie gazika w jego sercu - m.in. taki zarzut usłyszał znany kardiochirurg Mirosław G. Lekarzowi grozi za to do pięciu lat więzienia.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła G. dwa zarzuty dotyczące błędu w czasie operacji wstawienia zastawki w 2006 r. Florianowi M. Śledztwo było już raz umorzone, ale w 2010 r. sąd nakazał jego podjęcie.

- Zarzuty postawiono po tym, jak w kwietniu br. wpłynęła nowa opinia specjalisty z Austrii - powiedział prok. Dariusz Ślepokura z tej prokuratury. Jeden zarzut dotyczy nieumyślnego i bezpośredniego narażenia pacjenta na utratę życia (za co grozi do roku więzienia), a drugi - nieumyślnego spowodowania jego śmierci.

Ślepokura podał, że mimo informacji od pielęgniarki-instrumentariuszki o możliwości pozostawienia w komorze serca części gazika G. nie podjął żadnych działań w sprawie, co w konsekwencji doprowadziło do "dysfunkcji zastawki"; po tygodniu gazik wyjęto, ale M. po trzech miesiącach zmarł.

Według prokuratury G. "nie ustosunkował się do zarzutów" i odmówił składania wyjaśnień. Wcześniej G. odpierał zarzuty w tej sprawie.
Cóż, wygląda na to, ze Ziobro jednak miał rację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz