Na to pytanie nie ma odpowiedzi, tak samo jak nie wiemy, na ile poszli siedzieć starsi synowie Wałęsy, Przemysław, który spowodował wypadek po pijaku i do tego osiem innych przestępstw, oraz Sławomir, który dostał dwa lata za wypadek. Nigdy nie dowiadujemy się o grzechach synów władzy i jest to niestety polska norma.
Jak obliczył blog
Czerwony kieł,
Jarek pruł na motorze 199,8 km/h, co nie bez znaczenia zostaje dla czasu reakcji domniemanego sprawcy wypadku w terenowej Toyocie.
Dwie refleksje na koniec:
Pierwsze związana z Lechem Wałęsą. Facet musi cierpieć, tak jak i wszyscy krewni Jarosława. Może teraz odczuje głupotę swoich słów, kiedy powiedział, że Lech Kaczyński najlepsze, co zrobił, to zginął w wypadku. Życzenia zła i mowa nienawiści to polska powszedniość, tłumaczona obroną przez większym złem ze strony rywala politycznego, w czym przodują Palikot, Niesiołowski i właśnie Wałęsa.
Jarkowi życzymy powrotu do zdrowia, Lechowi – do pełni rozumu.
Druga refleksja jest wokół reakcji polityków, którzy nie dla innego powodu,
jak dla własnej sławy, zaczęli tłumnie nawiedzać warszawski szpital wojskowy, dokąd przetransportowano JW z małego, lokalnego szpitalika. Dwóch gburów im przewodziło:
Donald Tusk i Jerzy Buzek, który - jak to wyznał szybko prawie - jest "głęboko wstrząśnięty". Ach, jaki wrażliwiec! Powinien być zresztą nie tylko wstrząśnięty, ale i zmieszany, by na tle czyjegoś cierpienia uprawiać lans.